Dzień Dobry! 🙂
miał być wieczorem post, i był napisany, ale oczywiście mi go wcięło. Musiałam więc stworzyć go dla Was na nowo, później okazało się, że nie mogę załadować zdjęć, dlatego dodaję go dopiero dziś. W końcu! Jak widzicie zmieniłam nazwę bloga, oraz logo. Wykupiłam swoją domenę i mam specjalnego mejla skonfigurowanego z moją domeną – joanna@atelierrzeczyladnych.pl – na którego możecie pisać do mnie wiadomości. Dość długo się nad tym zastanawiałam, ciężko było mi podjąć decyzję, ale w końcu się udało. I powiem Wam, że bardzo dobrze się z tym czuję. Decyzję tą podjęłam, dlatego, że miałam ciągle ambiwalentne uczucia co do bloga. Niby go prowadziłam i coś robiłam, niby nie. A kto mnie zna, wie że nic bardziej nie lubię od jasnych sytuacji. Dlatego postanowiłam bloga prowadzić na poważnie i na poważnie robić to co dotychczas było tylko hobby, którym zajmowałam się w wolnym czasie. W związku z tym, w najbliższym czasie spodziewajcie się również zmiany wyglądu bloga oraz nowe podstrony, między innymi ofertę usług oraz w przyszłości mój własny sklep internetowy. W związku właśnie z tym, że chcę prowadzić sklep postanowiłam zmienić nazwę co wiązało się z opracowaniem nowego logo. Mam nadzieję, że nie skończy się tylko na tych słowach i obietnicach, a uda mi się w niedługim czasie wszystkie plany wcielić w życie i cieszyć się swoim sukcesem.
Jako, że dziś środa to mam dla Was nie tak całkiem małe, ale bardzo proste DIY. Stare żeliwne nogi od maszyn wielbię od zawsze, jako dziecko, kiedy odwiedzałam babcię, ‚pedałowałam’ na maszynie, później uczyłam się na takiej szyć. Teraz niestety nie szyję, ale sentyment pozostał a nogi dalej powalają mnie swoim urokiem, dlatego kiedy mogę to je wykorzystuję. Kiedyś służyły mi jako nogi do biurka, tym razem jako nogi do stołu kuchennego. Z posta o stołku Bekvam klik!, wiecie, że kuchnia moich rodziców jest wyjątkowo wąska. Wcześniej stał w niej okrągły stół, ale nie był zbyt praktyczny, dlatego namówiłam mamę na zamianę na dość długi i wąski. Wykorzystałyśmy do tego żeliwne nogi od maszyny oraz gotowy blat kuchenny z drewna bukowego z ikei, który pomalowałam standardowo farbą kredową Annie Sloan, lecz tym razem zrobiłam mały eksperyment i zamiast wosku zabezpieczyłam go satynowym lakierem do drewna. Muszę przyznać, że trochę obawiałam się efektu, ale nie potrzebnie bo wyszło bardzo ładnie. Ciekawa jestem jak będzie za jakiś czas w użytkowaniu. Tosia wyjątkowo często zachlapuje i brudzi stół przy śniadaniu 😉
Nad stołem wisi półka, którą z bliska możecie zobaczyć tu: klik!
Jak podobają Wam się zmiany, plany i stół? Lubicie żeliwne nogi od starych maszyn? 🙂
Pozdrawiam, Joanna Król
Wszystkie prace oraz zdjęcia opublikowane na tym blogu są mojego autorstwa (chyba, że podpis pod zdjęciem wskazuje inaczej). Zabraniam ich kopiowania oraz wykorzystywania bez mojej wiedzy i pisemnej zgody.
Published by